Dziewczynka z telefonem

 

Dawno, dawno temu (czyli w tamtym roku)

w mieście, w dzień Wigilii, późno – gdzieś o zmroku –

szła ulicą z wolna pewna nastolatka,

która wyglądała niczym desperatka.

Mimo tęgiej zimy miała tenisówki,

czapka nie chroniła jej blondwłosej główki,

dłonie, kostki gołe, blada jak umarły,

w dłoni tylko iPhone, spodnie już się zdarły…

Błaga wręcz o pomoc, zbliża się do ludzi,

pragnie jakoś litość w dzień Wigilii wzbudzić,

ale każdy z dala dziwnie ją obchodzi,

większość ignoruje, większość na bok schodzi…

Co się z naszym światem dzieje dziś, na Boga?

Na dziewczynę nagle spadła wielka trwoga.

Myślą powróciła do tej strasznej chwili,

kiedy jej Internet w domu odłączyli,

no bo to są święta, bo już dość iPhone’a,

bo ich córka wielce jest uzależniona!

Zapłakało dziewczę, kiedy zrozumiało,

że na swoim koncie groszy ma za mało,

by na własną rękę problem ten naprawić.

Mogłaby to może jakoś i przetrawić,

lecz minutę wcześniej, zanim to się stało,

zdjęcie na Facebooka właśnie się dodało!

Ale gdyby tylko… Jeszcze na Twitterze

nowy wpis wstawiła, będąc w dobrej wierze –

tam ze trzysta lajków, tutaj sto reakcji…

Jednak to nie koniec medialnych atrakcji!

Robiąc sobie selfie, ona, piękna dama,

wcześniej też dodała post na Instagrama.

Zanim się na dobre szczęście jej zaczęło,

zanim ją uznanie własne pochłonęło,

wtedy puf! – i koniec. Koniec też jej marzeń.

Musi przecież poznać wszystkie komentarze!

Zatem biedne dziewczę, nie chcąc tracić chwili,

z domu wykurzyło tak, jakby ją bili.

I choć chłód dokuczał, choć zmokły skarpety,

jedno ją trzymało – własne priorytety.

Prosić więc zaczęła ludzi dookoła:

„Kto mi da Internet? Kto mi pomóc zdoła?

Błagam o hotspota tak na pół godziny…

Ja się doprowadzę zaraz do ruiny,

jeśli nie zobaczę postów, komentarzy…

Czy ktoś w dzień Wigilii pomóc się odważy?”.

Wreszcie zrozumiała straszną bierność ludzi:

nie wzięła maseczki. Na nic więc się trudzi!

Przez wirusa każdy trzyma się z daleka.

W złości nastolatce drgnęła aż powieka.

Wrócić do mieszkania? Nie bez Internetu.

Poszła zatem sieci szukać do marketu,

potem gdzieś do parku, potem między domy…

Zasięg, jeśli istniał, całkiem był znikomy.

W końcu, wyziębiona, w kątku sobie siadła,

nogi podwinęła, jeszcze bardziej zbladła,

ale telefonu z dłoni nie puściła.

„Ach, ty mój iPhonie” – tak szeptem mówiła.

Patrzy, a tu kreska od baterii mruga!

Nagle z trzeciej kreski zrobiła się druga.

Tak ją przeraziła ta możliwość końca,

że ją aż zalała wnet fala gorąca.

Nagle zobaczyła, że tam, na zakręcie,

jakaś ładna para robi sobie zdjęcie!

Potem coś klikają, cieszą się i szczerzą…

Pewnie lajk im dojdzie, gdy stronę odświeżą!

Czy to z tego zimna, czy już zwidy miała,

ale jedna kreska już jej pozostała.

Dziewczę znów poczuło silną ciepła falę.

„Dajcie mi Internet!” – powtarzała w szale.

Ktoś wciąż do niej dzwonił, lecz nie odbierała –

o resztki baterii bardzo mocno dbała.

Wtem zauważyła plakat gdzieś na murze;

logo i podtytuł były bardzo duże

i świeciły jasno. Nawet się ruszały!

Dziewczę przeczytało to, co ogłaszały:

„Brak ci Internetu? Pragniesz sprawdzić lajki,

ale nie masz środków, tak jak w treści bajki?

Zanim jednak umrzesz, dziecko, z wyziębienia,

mam tutaj ofertę nie do odrzucenia!

Weź więc w dłoń telefon. Zrób, co w twojej mocy,

by wyszukać wi-fi o nazwie: „POMOCY”.

Hasło wpisz: „bo jestem tak uzależniona!”.

Jeśli ci się uda, sprawa załatwiona.

Zatem powodzenia, lecz się spiesz, dziecino,

bo czas telefonu chyba właśnie minął”.

Dziewczę, ledwo żywe i już całkiem sztywne

zaraz uwierzyło w te napisy dziwne.

„Wreszcie! Jak się cieszę! Spełnię swe marzenie!

Co mnie tam obchodzi to uzależnienie…”.

Niemal nieświadoma, wzięła więc iPhone’a,

lecz jego bateria była już skończona.

Nastolatka padła twarzą w śnieg bielutki,

mając gdzieś już zimno i niechybne skutki.

Jeszcze jej się zdało, że ją znalazł tata,

że ją ciepłym szalem pospiesznie omiata,

ale nie wiedziała, czy w ogóle żyje.

Po co lajki, skoro serce już nie bije?

 

 

Adaptacja Dziewczynki z zapałkami Hansa Christiana Andersena

 

 

Małgorzata Poręba

Redaktorka sekcji prozy

Ukończyła licencjat ze sztuki pisania, jest w trakcie studiów magisterskich z twórczego pisania i marketingu wydawniczego. Próbuje swoich sił w rymowanych bajkach dla dzieci, ale przede wszystkim zajmuje się prozą, wplatając w swoje teksty sporą dawkę poczucia humoru. W przyszłości chciałaby pisać powieści młodzieżowe z gatunku szeroko pojmowanej fantastyki (jedna taka już się tworzy). Prowadzi też poetyckie konto na Instagramie (@wierszykowniaa). W ramach hobby lubi czasem porysować.

Znajdziesz mnie w:
www.wierszykidladzieci.pl/poreba/

www.bajkowypodcast.pl/potega-wyobrazni/