ignorance is bliss

 

Przecież wiesz, że u nas postmoderny nie było. Że to, co naprawdę nas kształtuje, zauważamy dopiero po latach nieodwracalnych szkód. Lyotard jeden z drugim mógł sobie filozofować i w antyzachodniej krucjacie poetyckiej pokolenia X szukać kłączy, i to w spółce z Deleuze’em i Guattarim. O, dorzućmy jeszcze Baudrillarda i brzmimy coraz mądrzej. Media czwarta władza i zerwanie z Edenem.

Wiesz też, że mało obchodzisz. No, wszystkich. Iksy jeszcze jakoś sobie radziły, ta zabawa w bieda-postmodernę i tak dalej. Brzydcy czterdziestoletni. Pokolenie Y odkryło tosty z awokado i bullet journaling, wystarczy wcześniej wstawać i obkleić washi tapes wypchany terminami kalendarz, i można zarywać noce, by spłacić kawalerkę z antresolą.

Tobie na imię przemoc i nie chcesz już zasad, i rzucasz jakimiś anachronizmami po Świetlickim, że jesteś żywy trup w tym antyludzkim kapitalizmie i inne takie. Ta płyta jest już zdarta, skończ. I przestań drzeć tym widelcem po teflonie, bo przyjdzie Matka Boska Gerlachowska i ukarze cię swoim słynnym „a nie mówiłam, że te nowe zachodnie gówna to trucizna oblana lukrem i jajecznicę to trzeba na żeliwnej”, a potem to rak jelita grubego, syf, kiła i mogiła, tłuszcz nasycony i danie z mikrofalówki, Vifon stolicą Polski. I tak boisz się patrzeć na swoje ciało, bo w każdym jego skrawku widzisz chorobę. Siłownia trzy razy w tygodniu, Alma, targ eko, szczoteczka do warzyw i silny strumień wody, a może uratujesz chociaż woreczek żółciowy. Dla płuc przydałoby się jeszcze fińskie powietrze, bo na wątrobę po Finlandii to i tak za późno.

Żenada, dziewczyno. Przepraszam, abiekt. Pierdolisz czasem o jakichś zakwaszonych oceanach, a nawet zakwasić ogórków nie potrafisz. Twój własny monolog mówi ci, że drugoosobowa narracja wcale nie sprawi, że nabierzesz dystansu. Ale mówmy dalej literaturą o literaturze, w końcu ciągniemy ten festiwal spod znaku post od dziesięcioleci i nikt dotychczas nie wymyślił nic nowego. Może się już nie da.

Czy nie uważasz, że byłoby lepiej dla wszystkich, gdybyś po prostu przestała (pamiętaj – inni mają prawo do swojej strefy komfortu)? Dlaczego nie możesz być po prostu, no nie wiem, szczęśliwsza? Masz wszystko – i patelnię teflonową, i mikrofalówkę, dalej płaczesz na Dirty Dancing (na szczęście ten feminizm nie odebrał ci jeszcze przyjemności oglądania nieletniej Frances uwodzonej przez dorosłego instruktora tańca), dalej całujesz się ze śliną (na szczęście ten feminizm nie zezwolił ci jeszcze na informowanie potencjalnego partnera o wszystkich innych wydzielinach fizjologicznych, jakie wytwarzasz, pamiętaj – inni mają prawo do swojej strefy komfortu). Nie patrz w ciemność, bo ciemność wcale na ciebie nie patrzy. Weź kredyt w banku moralnym, wybij dziurę w ścianie, zmieszaj benzodiazepiny na sen bez koszmarów, anksjolityki na paranoję, ignoruj wszystkie nocne i dzienne zjawy i pamiętaj – inni mają prawo do swojej strefy komfortu.

To dziecinne mieć dzieciństwo, odłóż na później swój spóźniony nastoletni bunt. Uśmiechnij się i powiedz nam, jak bardzo marzysz o byciu pracownikiem, którego zastąpi się w ciągu godziny, tuż po tym, jak w końcu zdechniesz. Ale dostaniesz owocowe środy, kupony na niedzielną promocję w supermarkecie (pamiętaj o szczoteczce do warzyw) i coachingowe kursy „jak wypełnić pustkę, nie uciekając się do egzaltowanego frenetyzmu” lub „jak płakać w kabinie, by nikt nie zauważył – w końcu inni mają prawo do swojej strefy komfortu”.

Na zewnątrz jest różowo od ciała i czerwono od krwi, a strzelba Czechowa musi wystrzelić – niepokojąca jest ta twoja fizjologia. Dlaczego mówiłaś coś o ślinie? Dlaczego biednym męskim duszom każesz się taplać w swojej materii? Przysługa za przysługę – zamień ten swój gender na nauki o rodzinie, to porozmawiamy. Może nawet pozwolimy ci się umalować rano, zanim wstaniemy, zamiast od razu skrzywić się na twój widok. Lub przyznamy się do ciebie, gdy spotkamy starych znajomych. Po pół roku usłyszysz o sympatii, nigdy o miłości. Aha, i polityka to męskie sprawy. Bycie świadomą, egocentryczną, ale bezsilną pod ciężarem pogardy nie wróży ci kariery zaszczytnej funkcji matki-skarbniczki rady rodziców w powiatowym przedszkolu publicznym numer 5. Ucałuj rękę pana, przysłuż się macicą społeczeństwu i pamiętaj – inni mają prawo do swojej strefy komfortu.

Media czwarta władza i zerwanie z Edenem. Pragmatyzm, nie idealizm. Karnawał bieda-postmoderny trwa cały rok, w głośnikach dżingiel sprzedanych akcji, rzucanych słuchawek na giełdzie, pisku szczurów w laboratoryjnych klatkach, parkiet wysypany truskawkami na pestycydach, robimy dżem i zakrywamy krew, szyjemy poliestrową kreację wieczorową i zasłaniamy różowe ciało. Pośpiewajmy teraz o krytyce kapitalizmu, syntetyzatory w ręce, niech oberwie się jeszcze telewizji, operacjom plastycznym i pokrzyczmy o handlu dziećmi na dark webie. Potem wrócimy z podkulonymi ogonami do naszych bud i grzecznie od 9:00 do 17:00.

Po pokoleniu Z musi być pokolenie Ż, ale jeśli to nie pokolenie Żywca lub Żubra (w zależności od dnia miesiąca) obalonego na ławeczce pod miejscowym monopolowym, w nastroju komunonostalgicznym, to ja go nie chcę. Bo ja nie jestem pewna, czy dzieci rodziców post czeka coś milszego niż mała ojczyzna rygorystycznie oddzielona od reszty świata. Centrum wszechświata i pełen cykl biologicznego fatalizmu od summertime sadness po winter wonderland. Walnij coś przy tym o empatii radykalnej, zerżnij coś z Bhagawadgity, zostań grzybem, nie polewaj wrzątkiem mrówek, nie spłukuj pająków w wannie (pamiętaj o symbiozie z istotami żywymi), daj ćmom przelecieć z domu nocnego do dziennego, to może jeszcze Nobla dostaniesz. Aha, i poprowadź swój pług przez kości landlordów. I wywal ten teflon. I mikrofalówkę. Weź antybiotyk, już. Do boksu. Czekaj na rzeź. Nie będzie inaczej.

[1]     Tekst jest adaptacją utworu Fitter, happier zespołu Radiohead.

 

Anita Głowacka (ona/jej, on/jego)

Redaktor_ka sekcji „Maruderzy”

Szef_owa sekcji korekty

Studiuje filologię polską oraz twórcze pisanie i marketing wydawniczy. Swoją przyszłość planuje związać z interdyscyplinarnymi badaniami z pogranicza literaturoznawstwa i socjologii (głównie gender studies, queer studies i feminizmu socjalnego intersekcjonalnego). Pisze głównie publicystykę i poezję, a jej_go siłą napędową jest gniew i niezgoda na brak empatii. Do jej_go autorytetów należą pisarki Patti Smith i Susan Sontag, filozof Emil Cioran, drag queen Sasha Velour, a także wszystkie zapomniane przez świat anonimowe naukowczynie.