Kilka słów dla Ciebie.
Jestem uboga w podróże. Chyba że te w głąb siebie także się liczą. W tych jestem mistrzem, złotym medalistą, doświadczonym taternikiem. Zdobywam wzgórza i wzniesienia swojego wnętrza, pływam w jeziorach swoich myśli i walczę z burzą wspomnień…
* * *
Pamiętam Ciebie. Wyjazd – nasz pierwszy. To był ten czas, kiedy uczyłam się na nowo zaufania i świata. A ty byłeś jak ten nauczyciel i tłumaczyłeś mi cierpliwie życie. Czasem patrzyłam na Ciebie, gdy mówiłeś, i tylko patrzyłam, mentalnie dając sobie po uszach, że nie słucham, że pochłaniam spojrzeniem każdy szczegół Twojej twarzy, bursztynowe oczy i ruch warg.
Wtenczas, rugając siebie, wiedziałam, że po uszy wpadłam, zatraciłam się, zakochałam.
Dałam Ci się porwać, poprowadzić. Przez życie, przez zakamarki swojej duszy i przez te wszystkie góry, wzniesienia, ulice i drogi. W miejscu pięknym, w miejscu naszym.
Zdobyłam szczyt, niejeden, dumna z siebie. A z każdym tym szczytem, z Tobą u boku, zdobywałam siebie od nowa, dawną siebie, zatraconą siebie. Moja wiara w siebie wzrosła i wzrasta stopniowo, każdego dnia, każdej chwili. Te chwile składam Tobie i dziękuję za nie ze łzami wzruszenia – tak innymi niż dotychczas.
Szeptem dziękując za Ciebie…
Tak kocham i uwielbiam te chwile, momenty z Tobą. Uwielbiam ten spokój, który czuję w sercu, uwielbiam, gdy moja dłoń idealnie dopasowuje się do Twojej, a palce splatają się w niemej obietnicy szczęścia i bycia. W podróży, na co dzień, nocami i dniami.
* * *
Podążam i podążę za Tobą w każde miejsce. Prowadzisz mnie pewnie za rękę. Z zamkniętymi oczami pozwalam Ci się kierować. Chłonę wzrokiem Ciebie i to, co wokół i pod nami. Przystaję, pozwalam sobie na zachwyt, pozwalam sobie na oddech. Wystawiam się na promienie słońca, pozwalam się nimi otulać. Kołyszę się w rytm muzyki natury.
* * *
Wraz z kolejnym wyjazdem odrywam się od rzeczywistości. Oddalając się od domu, liczę kilometry wolności – kilkudniowej, zbawiennej, oczyszczającej. Im dalej, tym wyraźniej w moim wnętrzu spokój i ukojenie meldują swoją obecność. Przymykam oczy, rozkoszując się tym uczuciem.
Mało dyskretny rzut oka na Ciebie, lekko uniesione kąciki warg, muśnięcie dłoni o dłoń. Niewypowiedziane podziękowanie, które nie musi wybrzmieć, aby zaistnieć. Oboje wiemy, oboje rozumiemy i czujemy – to samo. Niezwykłe porozumienie za pomocą spojrzeń i gestów, nadzwyczajna telepatia, słowa, które są wiadome, a nie splatają się ze sobą w powietrzu.
Jedna dusza w dwóch ciałach.
* * *
Czasem myślę, by uciec z Tobą na koniec świata. Utopilibyśmy się w naszej miłości, odcięci od trudnej rzeczywistości i monotonnej codzienności. Zatracili w sobie, daleko od domu. Zamknęli w bańce swoich pragnień. Na końcu świata.
* * *
Pierwsze promienie słońca podglądają nas przez okno. Poranek zdejmuje z nas nocną powłokę intymności. Nie ma już miejsca na wstyd, skrępowanie. Doskonałość tkwi w naszych niedoskonałościach, akceptowanych i uwielbianych przez nas oboje.
Witamy kolejny dzień, patrząc sobie w oczy, gotowi na kolejną podróż w głąb siebie.
* * *
Wspomnę Ciebie, nasz czas, naszą miłość – tak inną, lekko dziwną, szaloną i skomplikowaną. Wspomnę Twoje oczy, w których momentami zamykał się świat, dłonie trzymające moje wątłe, uśmiech szczery i kojąco zaraźliwy. I wspomnę ten krzyż na wzgórzu, który jakoś wyjątkowo zapadł mi w pamięć. Wspomnę…
…nie zapomnę.
Dziękuję za wszystko.
Daria Chowaniec
Uwielbia „pisać emocjami”. Wrażliwa dusza, która stara się pokazać, że nie należy wstydzić się swoich emocji a wręcz należy je z siebie wyrzucać na wszelkie możliwe sposoby. Porusza głęboko skrywane uczucia i myśli. Lubi próbować nowych rzeczy. Uważa, że w życiu trzeba mieć co wspominać. Miłośniczka dobrej kawy i zwierząt.