Potwory z szafy

Dominika nie była zwyczajną dziewczynką, o czym wiedziała od dawna. Widziała rzeczy, których dorośli nie mogli zobaczyć. Obdarzona została niezwykłą siłą wyobraźni, a w jej żyłach płynęła magia. Odziedziczyła ją po swojej mamie, a jej mama po swojej mamie.

Dominikę i babcię Klarę łączyła szczególna więź. Były do siebie bardzo podobne, obie uwielbiały niestworzone historie.

– Nigdy o nic nie proś po zachodzie słońca – ostrzegała babcia Klara wnuczkę. – Z ciemności może powstać coś niebezpiecznego.

Dominika potrafiła tworzyć różne rzeczy. Czasem jej zabawki same poruszały się i tańczyły. Słuchała jednak babci i gdy tylko słońce chowało się za chmurami, kończyła zabawę.

Ale ta noc była inna. Kiedy babcia Dominiki ucałowała jej czoło, okryła kołdrą, zgasiła światło i wyszła z pokoju, dziewczynka usłyszała dźwięki dochodzące z szafy. Wiele razy wyobrażała sobie, że tamtejsi mieszkańcy zrobieni są z ubrań. Był Skarpetkowy Zjadacz, Swetrowa Prujka, Kiwający Pompon i Kurzołap Pluszowy. Nie sądziła jednak, że będą mogli wyjść i wkroczyć do jej świata. Obracała się niespokojnie z boku na bok na miękkim materacu, aż usłyszała skrzypnięcie drzwiczek. Natychmiast zapaliła lampkę na szafce nocnej. Drzwi do szafy były uchylone.

Dominika wstała, ostrożnie położyła stopy na dywanie i niepewnie przeszła przez pokój. Próbowała zobaczyć coś przez niewielką lukę, ale we wnętrzu drewnianej szafy panował mrok. Złapała za klamkę i wtedy ze środka wyłoniła się wielka, kudłata dłoń, która chwyciła jej nogę.

– Puść mnie! – zawołała, ale stwór nie posłuchał. Długi jęzor wysunął się za dłonią, by jednym pociągnięciem zlizać z jej stopy czerwoną skarpetkę i wciągnąć ją do środka. Wtedy Dominika zrobiła coś, czego zakazała jej babcia.

– Niech mi ktoś pomoże – wyszeptała.

Z ciemności wyszedł czarny kot, a jego oczy świeciły niczym latarki. Dostojnym krokiem podszedł do dziewczynki i usiadł obok niej. Przez chwilę lizał przednią łapkę, jakby zapomniał, gdzie się znajduje.

– Otwórz szafę, a potwory znikną – wymruczał. Dominika zawahała się chwilę, ale zrobiła dokładnie to, co jej podpowiedział. Słowa babci przestały mieć w tej chwili znaczenie. Otworzyła drzwi szafy na oścież i zobaczyła przed sobą zielonego, wełnianego stwora, który wciąż żuł jej czerwoną skarpetkę. Uśmiechnął się i, tak jak powiedział kot, puścił jej nogę. Jednak zamiast zniknąć, zrobił krok do przodu i wyszedł z szafy. Wyprostował się, a za nim wynurzyły się pozostałe potwory: Swetrowa Prujka w różowym kolorze z wystającymi wszędzie nitkami i poprutymi szwami, Kiwający Pompon z puszystą głową, która dyndała na chudych nóżkach, a także kaszlący chmurą kurzu Kurzołap. Były dokładnie takie, jakie je sobie wyobrażała.

Rozejrzały się po pokoju, po czym z histerycznym śmiechem czmychnęły każdy w innym kierunku. Skakały po miękkim łóżku, wyrzucały rzeczy z komody i odbijały się od ścian, aż jeden z nich przypadkiem uderzył w klamkę, otwierając w ten sposób drzwi do pokoju. Potwory natychmiast wykorzystały okazję i rozbiegły się po całym domu.

Kot, widząc to wszystko, przewrócił się na grzbiet i tarzał ze śmiechu, aż mu wąsy drgały. Kiedy się uspokoił, wstał i zaczął się powoli oddalać, co wystraszyło dziewczynkę.

– Dokąd idziesz? – zapytała. – To ty kazałeś mi otworzyć szafę i to przez ciebie uciekły! – krzyknęła. Chwyciła kocura za ogon.

Kot wyciągnął pazury i boleśnie podrapał Dominikę po dłoni, którą go trzymała.

– Nie wiesz, z kim masz do czynienia – zasyczał. – Uciekły, bo jesteś naiwna.

Dziewczynka pożałowała, że nie posłuchała babci i wezwała pomoc, ale teraz miała większe zmartwienia. Po jej domu grasowała banda potworów, których na pewno nie zdoła złapać sama. Kot uśmiechał się złośliwie. Bała się go, ale jeszcze bardziej była na niego zła, że tak się nią zabawił. Wyobraziła sobie złotą nitkę, która pojawiła się sekundę później i sama zawiązała się w kokardę na kociej szyi. Drugi jej koniec był zaś przywiązany do palca jej dłoni.

– Nigdzie nie pójdziesz, dopóki nie pomożesz mi ich złapać – powiedziała.

Kocur próbował przerwać nić ostrym pazurem, ale nic to nie dało.

– Chyba nie mam innego wyjścia… – miauknął zrezygnowany. – Potwory z szafy lubią koszmary senne, żywią się strachem, ale jeśli ty je przestraszysz, na powrót staną się tym, czym były. Zamknij oczy i pomyśl, czego się boisz. Dokąd idziemy?

– Do piwnicy – odpowiedziała dziewczynka, przełykając głośno ślinę.

Postarała się zejść na dół na paluszkach, żeby nie obudzić rodziców. Gdy zeszła do piwnicy, zgasiła latarkę, słuchając bicia własnego serca. Oczy miała otwarte, ale znajdowała się w całkowitej ciemności. Poczuła, jak coś włochatego ociera się o jej dłoń, i krzyknęła. W tym momencie kot zapalił światło. Dziewczynkę otaczały z każdej strony dziwaczne stwory.

Kot, dotąd niewielkich rozmiarów, teraz zrobił się dwa razy większy. Wyciągnął ostre pazury, które były w stanie przeciąć każdy materiał.

Przestraszone potwory w jednej chwili zaczęły uciekać. Odbijając się od ścian, spanikowane wróciły do pokoju dziewczynki. Próbowały schować się w szafie, która była ich schronieniem, ale nie mogły otworzyć drzwi. Ogromnych rozmiarów kot stanął przed nimi, zamachnął się łapą, a wtedy stwory, jeden po drugim, puściły w szwach i zmieniły się w sterty porozrzucanych ubrań.

Tej nocy Dominika nawet na chwilę nie zmrużyła oka, dlatego gdy tylko usiadła na podłodze, jej powieki powoli zaczęły się same zamykać. W domu znowu zapanowała cisza; dziewczynka słyszała jedynie niewyraźne stukanie. Czyżby jeszcze jeden? – pomyślała.

Kocur wrócił do normalnych rozmiarów.

– Zrobiłem, co chciałaś, a teraz mnie wypuść. – Naciągnął nitkę, która wciąż łączyła jego szyję z dłonią dziewczynki.

– Skąd mam wiedzieć, że niczego nie knujesz? – zapytała.

– Gdybym coś knuł, pozwoliłbym, żeby potwory zjadły twój strach razem z tobą, nie sądzisz?

Dominika kiwnęła głową i zmieniła nitkę, która ich łączyła, w złotą kamizelkę dla kota. Ten spojrzał zdumiony najpierw na siebie, a następnie pytająco na dziewczynkę.

– To taki prezent pożegnalny – powiedziała.

– Och, jestem doprawdy wzruszony – oznajmił. – Chociaż nie na tyle, żeby zmienić zdanie i pozwolić ci spać spokojnie.

Czarny kocur rzucił się na Dominikę, która szybko pociągnęła za klamkę, dzięki czemu kot wpadł prosto do ciemnej szafy. Równie prędko zatrzasnęła za nim drzwi i oparła się o nie. Słyszała teraz odgłosy bójki, mlaskanie i miauczenie, które dochodziło ze środka. Zaczarowana kamizelka z pewnością będzie smakowitym kąskiem dla potwora, który został w szafie.

Pierwsze promienie słońca wpadły do pokoju. Było jeszcze wcześnie, więc dziewczynka podstawiła krzesło, żeby zablokować drzwi szafy, tak na wszelki wypadek. Potem położyła się do łóżka.

– Co tu się stało? Czemu wszędzie leżą ubrania? – usłyszała zdziwiony głos babci Klary. Sięgnęła po budzik, który stał na stoliczku. Wyglądało na to, że spała tylko chwilę.

Dominika rozejrzała się po w pokoju; wszędzie panował bałagan. Wygrzebała się z pościeli, odsunęła krzesło i otworzyła szafę, w której na dnie spoczywał teraz pluszowy czarny kot w dziurawej kamizelce.

– Poczekaj, aż ci opowiem, babciu.


Dorota Morzywołek – studentka twórczego pisania i marketingu wydawniczego. Pisze opowiadania i bajki. Miłośniczka psiaków, kawy, niemożliwych historii i czarnego humoru.