tonik poezji

Hipokamp

mieszkam sama
w nawiedzonym domu
wącham swoje ubrania
bo pachną przeszłością
bezwzględnym bezczasem 
zdrętwiałą beztroską 

spróbuję skleić buty
na lepką pajęczynę
z pustego portfela 
bezskutecznie

nie lubię stąd wychodzić
a jeszcze gorzej
się tu wraca
są nadal w ścianach
i wymykają się znienacka

festyn zniekształconych wspomnień
frustrująca melancholia
wszystkich Was zabiję
jeśli nikt mnie nie powstrzyma

rozsądek zjadłam na śniadanie
pływał między płatkami
w mleku
do którego ktoś napluł 

do drastycznych doszłam wniosków
idąc utartą ścieżką
nic nie jest mi tak bliskie
jak koniec 



Nieporozumienie pomiędzy komikami

ponure czasy poczerwcowe 
zapowiedziały swe przybycie 
w prostokątnej laurce 
wypisanej tępym ołówkiem 
z pogryzioną końcówką 

byłam zatem już oswojona 
z nadchodzącymi mrokami 
walającymi się podłościami
na parkietowej podłodze
i pod dywanem we wzorki

prześladowały mnie pająki 
groźnie do mnie przemawiały 
jak gdyby nie wiedziały
że jak jestem trzeźwa to 
ich urok mnie nie rusza

nigdy nie chciałam aby 
marchewkowy sok wieczorem
odszedł w niepamięć 
jednak z dźwiękiem klucza w zamku
czułam błoto w gardle

unikając unikania znikałam
próbowałam nauczyć się znowu rozmawiać
wybrałam zagłuszanie hałasu hałasem
słuchałam tylko jabłek 
jadłam tylko jazz

zmarnowane letnie tygodnie 
w nieswobodnej nieświadomości
zwykły zbieg okoliczności
prawie zburzył coś
o potencjale wieczności

bo prawdziwy komik wie 
kiedy zakończyć skecz

Milena Gallas/Gilena Mallas (2002): studiuje na kierunku filmoznawstwo i kultura mediów na UAM-ie. Uwielbia chaos, lubi uprzejmość i rozwiązywanie krzyżówek oraz nienawidzi miętowej czekolady. Niedawno zaczęła słodzić kawę. (instagram: @7gallas)