Chłopiec z jasnymi oczami

I.

Usłyszałam ciche, jednostajne pukanie do drzwi. Po drugiej stronie stała niewysoka blondynka w długim płaszczu i ciemnej chustce na głowie. Trzymała za rękę drobną dziewczynkę. Dziecko mogło mieć około sześciu lat. 

Kobieta powiedziała, że jest z okolic Lwowa. Załapały się z Małą na jeden z busów do Ostrowca Świętokrzyskiego. Bomba trafiła w ich dom. Chciały po prostu uciec.

Usiadłyśmy w moim ciasnym mieszkaniu. Dziwnie się czuję, gdy piszę, że to “moje”, bo teraz chyba jest wspólne. 45 metrów kwadratowych wydaje się pałacem. 

Przygotowałam im porządną kąpiel. Były bardzo skrępowane. Podałam im swoje ubrania. Dla Małej wybrałam wcześniej sukienki po siostrzenicy. Obie były tak zadowolone, jakby dostały prezent od cioci z Ameryki, bursztyn zaklęty w kamieniu albo życie pełne słońca. 

Na obiad przygotowałam im kotlet schabowy z ziemniakami i mizerią. Szybko zjadły same ziemniaki. A mięso, jakby z obawą, pochłonęły na końcu.

Najczęściej smażyły ziemniaki, dużo ziemniaków w głębokim tłuszczu na ogromnej patelni. 

Następnego dnia ugotowałam im barszcz ukraiński. W ich oczach coś się zaświeciło. Miałam wyrzuty sumienia, że jako dziecko grymasiłam nad tą zupą. 

Jakoś nie mogłam spać w nocy.

II.

Pacjentka zgłosiła się ponownie po dwóch latach. Wcześniejsze stany lękowo-depresyjne związane z wybuchem pandemii, ustąpiły miejsca głębokiej traumie. Objawy wskazują na PTSD. W celu potwierdzenia diagnozy, skierowałam ją do kieleckiego ośrodka „Most”.

I.

Idę do swojego domu rodzinnego. Gdy jestem już pod bramą wjazdową, słyszę brzęczenie much. Chyba coś się zepsuło w krzakach. Padlina? Nagle widzę tuż przede mną rząd grobów. Widnieją na nich nazwiska całej mojej najbliższej rodziny, w tym … moje. Rozglądam się. Nikogo nie ma. Otwieram furtkę, idę asfaltową ścieżką prosto do drzwi. Zamknięte. Zaczynam szarpać klamkę. Cisza. Obchodzę dom. Wiem, że ktoś tam jest. Czai się. Czuję jego oddech na plecach. Odwracam się, a on celuje do mnie z karabinu. 

Budzę się. 
Musiałam to zapisać, inaczej zapomniałabym. Jeszcze długo nie mogłam się uspokoić. 

***
I.

Kto to był? Dlaczego chciał mnie zabić? Myślę o tym w ciągu dnia. Mam wrażenie, że coś ciężkiego siedzi mi na klatce piersiowej.

Patrzę na Saszę i Verę. Zachowują się, jakbyśmy obchodziły święto. Układają ubrania w kostkę. Vera myje swoimi małymi rączkami naczynia. Nawet jeśli talerze się potłuką, trudno. Przemyka mi jednak przez głowę to, co mówiła babcia: “Szanuj każdą rzecz, nie wiadomo, kiedy i do czego Ci się przyda”. 

Wychodzę na balkon, biorę tabletki na uspokojenie. Kładę rękę na pudełku z przegródkami na leki. Kusi mnie, żeby wziąć Clonazepamum. W ostatniej chwili cofam rękę. Wystarczy mi mój Alprazolam.

II.

Pacjentka trafiła do mnie z polecenia. Pani Justyna skarżyła się na napady lęku objawowego, które nasiliły się w ostatnim czasie. W jej życiu nastąpiły zmiany, do mieszkania wprowadziła się rodzina ukraińska. Pacjentka była leczona psychiatrycznie, ma za sobą 9 lat intensywnej psychoterapii w nurcie psychodynamicznym. W 2020 roku nastąpił nawrót depresji, a następnie choroba była w remisji aż do teraz, czyli do 25 marca 2022 roku. Przepisano Pregabalinę i zalecono techniki integratywne, w tym elementy hipnozy. W trakcie zajęć pacjentka odkryła tajemnicę rodzinną, która, jak przypuszczam, silnie wpływa na jej życie. Będziemy kontynuowali sesje.

I.

Jestem zmęczona. Myślałam, że ten koszmar się już skończył, a wygląda na to, że chyba dopiero się zaczyna…

Czy ja mam zespół stresu pourazowego? Mam swoje mieszkanie, pracę, której mi wszyscy zazdroszczą, oraz narzeczonego. Mam dopiero 29 lat. Nie chce mi się wierzyć w traumy rodowe. Po prostu denerwuję się wszystkim, co się dzieje dookoła. Myślę, że każdy teraz jest w podobnym stanie.

Nie chcę o tym rozmawiać z Saszą i Verą. One cieszą się na myśl o pójściu na ostrowiecki rynek, kochają nasz targ i znają się na ziołach. Mają w sobie coś, o czym Polacy próbują zapomnieć - intuicję i miłość do natury. Sasza zna język drzew i umie rozmawiać z ptakami.

Czy ja jestem dla nich ciężarem? 

***

I.

Sasza patrzyła na mnie tak, jakby wiedziała. Znała jedynie parę słów po polsku. 

Któregoś dnia zrobiła mi masaż. Takiego zabiegu nie miałam nigdy wcześniej. To było trudne, bolesne, ale wyzwalające. Zaraz potem dużo płakałam. Vera głaskała mnie po ręce.

Sasza pomogła mi wrócić do czasu, kiedy się rodziłam. Zaczęłam się dusić i trząść, ale ona była przy mnie. Poczułam się lekko.

Zasnęłam.

II.

Pacjentka podczas sesji uspokoiła się. Wspomniała o uczestnictwie w terapii powrotu do traum rodowych. To budzi moje zastrzeżenia, ponieważ terapię prowadziła masażystka bez certyfikatu potwierdzającego kompetencje. 

W wyniku hipnozy w moim gabinecie u pacjentki nastąpił przełom. Pani Justyna skontaktowała się ze zmarłą babcią. Jak udało się ustalić, przed laty kobieta została zgwałcona przez rosyjskiego żołnierza. Babcia i wnuczka miały ze sobą szczególną więź, a niewypowiedziany żal ulokował się we wrażliwej dziewczynce. Trauma uruchomiła się w pacjentce w wyniku inwazji wojsk rosyjskich na Ukrainę, a szczególnie w momencie przyjęcia uchodźców pod swój dach. Wydaje się, że obecnie stan pani Justyny jest stabilny. 

I.

Śniła mi się babcia. Podeszła do mnie i przytuliła się. Czułam wreszcie spokój. W tle biegały dzieci, śpiewały ptaki, a z kuchni płynął znajomy zapach ciepłej szarlotki. 

Babcia miała chropowate ręce i ciemne, prawie czarne tęczówki.

Zza huśtawki wyłonił się chłopiec. Miał jasnoniebieskie oczy i ostre rysy twarzy. Szybko się schował. Babcia natychmiast obejrzała się do tyłu. Nagle zrozumiałam. Wybaczyłam jej. 

***

Oglądałam z Saszą i Verą rodzinne fotografie. Opowiadałam jej o ostrowieckich robotnikach i o tym, dlaczego ludzie z okolicznych wiosek przyjechali do Ostrowca w czasach PRL.

Sasza wskazała moja babcię, mówiąc, że jesteśmy podobne. Na jednym ze zdjęć stoimy wszyscy w rzędzie. Zapytała, czy kogoś brakuje. 

I wtedy wszystko wskoczyło na swoje miejsce.

Ewa Adamska-Cieśla: krakowianka z wyboru, specjalistka ds. marketingu, dziennikarka. Nagrodzona za reportaż społeczny o aktywistkach z krakowskiej Nowej Huty („Nowa Huta według kobiet” w tomie „18. znaczy Nowa Huta”), wyróżniona w konkursie na herstorię z czasów pandemii „List do k.”. W wolnych chwilach prowadzi blog i podcast o kobiecości Rety Kobiety.